The Ghost Love: One.

Lekki podmuch wiatru z otwartych drzwi balkonowych obudził mnie z samego rana. Nie mogłem jednak narzekać. Mówią, że pierwsza noc w nowym miejscu zwiastuje to, jaki będzie cały rok. Mogę więc sądzić, że mój będzie... zaskakujący? Tak, to chyba dobre słowo. Otworzyłem szeroko oczy i rozejrzałem się po pokoju. Nie był duży, ale białe ściany i duże okna sprawiały, że automatycznie wydawał się bardziej przestronny. Naprzeciwko łóżka wisiał duży zegar z kukułką, na którym widniała godzina 7:30. Postanowiłem więc trochę poleniuchować, odprężyć się. W końcu po ostatnich wydarzeniach jak najbardziej mi się to należało. Tu wreszcie czułem się bezpieczny. Nie musiałem martwić się o to, czy jak wyjdę z kamienicy ktoś dopadnie mnie od tyłu i wciągnie do samochodu, po czym będzie próbował wybić mi z głowy tą "fanaberię", jak nazywał to ojciec. Nigdy nie pogodzi się z tym, że w jego rodzinie jest homoseksualista.​ To ujma na jego honorze. Czyli mam jeden, nowy wniosek: Bycie gejem wcale nie jest złe, jeśli jest się w tolerancyjnym otoczeniu.

W mojej rodzinie nigdy nie było i nie może być kogoś takiego jak ja. Jeżeli więc ten nie chce wyprzeć się swojej orientacji, nie jest już jej członkiem.
-Louis! Louis do cholery!
 Do moich uszu doszedł charakterystyczny y dźwięk głosu mojego przyjaciela. Zniecierpliwiony​ Zayn, który od jakiejś godziny wydzwaniał na mój telefon i nie otrzymywał odpowiedzi, lenistwo całkowicie zawładnęło moim umysłem i ciałem, że kompletnie nie miałem siły by odebrać głupiego telefonu, lub chociaż dać znak życia. Głupi leniwy Louis, a głupi martwiący się o niego Zayn, przyszedł sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku.
-Co? Stało się coś?
Dopiero teraz wyrwałem się z wcześniejszego letargu. Wspomnienia całkowicie potrafią mnie pochłonąć.
-Nie, wcale. Tylko od godziny próbuję się z tobą skontaktować, ale ty jak zwykle masz to w dupie. Nic to, że jesteś w nowym mieście, zupełnie sam, nie masz pracy, pieniędzy, ani nikogo oprócz mnie kto mógłby ci pomóc. Rusz tą dupę i idziemy!
-Aleee.. gdzie?
Zdezorientowany nieoczekiwanym gniewem Mulata, próbowałem zorientować się w całej sytuacji. Wysunąłem swój tyłek spod kołdry i zaspanym wzrokiem zmierzyłem przyjaciela. Nono, dzisiaj wyglądał przyzwoicie, jeszcze wczoraj miał ten swój trzydniowy zarost. Domyślam się, że Niall to lubi.
-Jeszcze pytasz? Do pracy Boo, do pracy! Idź się wykąp, ubierz w coś normalnego i zejdź na dół. Czekam w samochodzie.
Spojrzał się na mnie tym swoim morderczym wzrokiem, którego polowi zaczynałem się bać.
-Nie mów na mnie Boo, kretynie!
Rzuciłem jeszcze na odchodne Malik'owi który zniknął za drzwiami. Ruszyłem chwiejnym krokiem do łazienki, gdzie zamierzałem poddać się odprężającej kąpieli.

Leniwym ruchem ręki odkręciłem kurek i po chwili poczułem krople gorącej wody spływającej po moim nagim ciele. A jest ono niczego sobie. Jestem szczupły, ale umięśniony. Wysoki, ale nie za wysoki. Na moich ramionach i brzuchu rysowały się widoczne mięśnie, które świadczyły o mojej wzmożonej aktywności fizycznej. Lubiłem sport od dziecka. Należałem nawet do drużyny piłkarskiej, która odnosiła duże sukcesy w Doncaster. Niestety wraz z wyjazdem, musiałem zrezygnować z marzeń o zostaniu zawodowym piłkarzem.
Zawsze lubiłem brać długie, gorące prysznice. Odprężają mnie. Tym razem jednak czułem się jakoś dziwnie. Zwalałem to na nadmiar stresu związanego z ostatnimi wydarzeniami, ale coraz bardziej wydawało mi się, że może to nie to. Będąc tu dopiero jeden dzień, jednak czułem się jakbym nie był tu sam. Jakby ktoś nade mną czuwał, chronił, ale… przed czym? I kto?

Prysznic zaczął wariować. Co chwila zmieniała się temperatura wody. Raz była niesamowicie gorąca, później zaś lodowata. Zdezorientowany  próbowałem zakręcić kurek, jednak coś mnie powstrzymywało. Jakaś siła, której nie mogłem się oprzeć skierowała moją dłoń w dół, tuż przy niemałym przyrodzeniu. „Co jest kurwa?” – moje początkowe zdezorientowanie​ teraz przerodziło się w autentyczną złość. Nie potrafiłem jednak nic zrobić. Sam z siebie nigdy bym tego nie zrobił. W zasadzie… to nie dziwne, że chłopak w moim wieku ma ochotę na seks, ale żeby w taki sposób? Nie robiłem tego z własnej woli, coś mnie do tego pchało, dłonią ująłem swojego przyjaciela zaczynając od powolnych ruchów. Powoli, ale dokładnie poruszałem swoją dłonią wzdłuż i wszerz dolnej partii swojego ciała. Mijały sekundy, minuty, a mi jakby nadal nie było do końca dobrze. Całym ciężarem swojego ciała docisnąłem się do drzwi od kabiny prysznicowej i coraz szybszymi ruchami doprowadzałem sam siebie do granic możliwości. W końcu dane było mi się rozkoszować ostatnimi pociągnięciami dłoni w dół i, w górę. Dotrwałem do końca. Sięgnąłem zenitu. Zmęczony opadłem na śliską nawierzchnię i najzwyczajniej w świecie zasnąłem. Odpłynąłem.


...


Tego już nie można było nazwać wkurwieniem. Zayn, po raz kolejny dzisiejszego dnia, jak burza wpadł do mojego mieszkania. Nie, nie był zły. Był wściekły. Widok, który zastał przekraczając próg łazienki mógł jedynie pogłębić jego złość. Ja, Louis William Tomlinson, leżący całkiem nagi na zimnej posadzce, w środku kabiny prysznicowej. Nie tego chyba Mulat spodziewał się po starszym, wydawać by się mogło, dojrzalszym przyjacielu… Ale zaraz… ja śnię? Wymyśliłem sobie to wszystko? Nie… niemożliwe.

- Niall! Proszę Cię, nie wkurwiaj mnie jeszcze ty.
Głos Malika nieco mnie otrzeźwił, jednocześnie utwierdzając w przekonaniu, że to wszystko to jawa, a nie sen. No tak… dzwoni do Horana. Zawsze kiedy pakowaliśmy się w kłopoty, ten był naszą opoką, robił wszystko żeby pomóc. Tym razem jednak usłyszałem jedynie jego donośny, charakterystyczny śmiech, który brzmiał coś w rodzaju:
„Co ty pierdolisz?! Zrobił sobie dobrze? W łazience?” – Zaraz… o czym on? O KURWA! Dyskretnie, tak by szatyn nie zauważył, że już nie śpię, rozejrzałem się po łazience. Na ścianach widoczne były ślady białej mazi, ślady mojej spermy. Czyli to prawda. Zrobiłem sobie dobrze. Sam. We własnej łazience. Ja pierdole, Louis… staczasz się. Lepszym pomysłem byłoby wynajęcie sobie taniej dziwki, która zrobiłaby, co tylko bym chciał. Nie wiem, co mi odpierdoliło. Ulżyłem sobie, jak nigdy wcześniej i to niespełna świadomie…

- No mówię ci! Czekam sobie na niego spokojnie na dole, 10 minut, 15, 20, w końcu gdy dobiło do 30 nie wytrzymałem i wróciłem na górę. A tu nasza waćpanna śpi sobie słodko, wykończona robieniem sobie loda…
Komizm jego słów nie dał mi wyboru. Musiałem się roześmiać. W zasadzie to wybuchłem. Nie uszło to uwadze Malika. No to sobie przejebałeś Louis… Równie dobrze mogłem sobie zwalać codziennie, przez 24 godziny, byleby tylko nie odczuwać gniewu mojego kumpla.
- Zadzwonię później, królewicz wrócił do rzeczywistości.
Wymamrotał pocierając skronie i obrzucając mnie piorunującym spojrzeniem. Pozamiatane Louis, pozbędziesz się swojej przepięknej buźki. Zayn Ci to zagwarantuje.

– Niall...
Dodał jeszcze szybko, na co tamten chrząknął znacząco, nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Kocham Cię. 
To było urocze. Zazdroszczę im tej miłości. Wieź, jaka ich łączy jest niesamowita. Sam chciałbym słyszeć te słowa każdego ranka, budząc się w ramionach ukochanego.

...


Chyba mam dzisiaj farta, bo Malik mnie oszczędził. Nie obił mojej ślicznej buźki, ani nic w tym rodzaju. Najzwyczajniej w świecie darował mi życie.
Postanowiłem więc już więcej nie psuć mu nerwów i posłusznie zszedłem za nim do samochodu. Po drodze do baru, który był jakieś 15 minut drogi od mojej kamienicy, dowiedziałem się, że prawdopodobnie mają dla mnie tam pracę. Bardzo mnie to ucieszyło, zarówno ze względu na pieniądze, jak i darmową rozrywkę. Dobry i poczciwy Zayn, zawsze wyciągnie pomocną dłoń, gdy go potrzebuje. Wie jednak, że gdyby on był na moim miejscu zrobiłbym dokładnie to samo.
Droga mijała nam spokojnie. Do moich uszu dobiegały odprężające dźwięki z głośników jego radia. Puścił The Fray, pamięta że to lubię. Cieszę się, że go mam. I to, że jedziemy jego autem. Oznacza to tylko jedno: dzisiaj nie będzie pił i na pewno odwiezie mnie do domu, dzięki czemu będę mógł się schlać. On musiał pracować, i oto mamy kolejny powód, przez który nie będzie świętował mojej przeprowadzki. No cóż… do zrobienia sobie dobrze mi się nie przydał, więc tutaj też sobie poradzę.
Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się niezbyt gustowny budynek, który już od progu zachęcał: "Wejdź do środka, to tylko zabawa." Gdybym przeszedł obok nawet nie zainteresowany imprezowaniem, wszedłbym nie zastanawiając się długo. Lubię się bawić, taka moja natura.

- Lou, nie guzdraj się tylko chodź.
Usłyszałem zniecierpliwiony głos szatyna, więc wyściubiłem głowę z samochodu i dołączyłem do Zayna, który przekraczał już próg lokalu. W środku było miło, zabawnie, jak to w klubie. Nie mdliło od dymu nikotynowego i odoru alkoholu, wszystkiego było po trochu. Delikatny granatowy odcień muru niesamowicie kontrastował ze światłami dużej dyskotekowej kuli. DJ Malik od razu udał się do swojego królestwa, zarzucając całkiem przyjemną nutę do potańczenia. Nagle poczułem czyjąś ciepłą dłoń na swoim ramieniu i oderwałem się od swoich głupich rozmyślań. Odruchowo odwróciłem wzrok w miejsce osoby która, zmieszana, szybko wsunęła obydwie dłonie do kieszeni.


- Cześć Niall.
Powiedziałem wesoło. Jak na moje gejowskie oko, nie widać po tym blondynku, że jest innej orientacji, po prostu lubi się tak ubierać. A ja uwielbiam go za to beztroskie nastawienie do życia.
- Cześć Lou. Możesz opowiedzieć mi o co chodziło z tą przygodą pod prysznicem?
Wiedziałem, że zaraz znowu wybuchnie. Jak to on. Zmierzyłem go więc złowrogim wzrokiem, wywracając dodatkowo teatralnie oczyma i puściłem tą głupią uwagę mimo uszu. To przestawało być śmieszne.
- Lepiej powiedz mi gdzie mam iść dowiedzieć się co z tą pracą, bo nasz DJ pozostawił mnie samego sobie.
Taki jest Zayn, najpierw stara się mi pomóc, ale nigdy nie kończy i muszę sam wszystko załatwiać. "Dzięki Malik" - mruknąłem i skinąłem głową w jego stronę, wracając wzrokiem do blondynka. Nie usłyszałem odpowiedzi, ale nim się obejrzałem już stałem przy sporym barze.
- To jest Louis.
Przedstawił nas sobie pan Niall „Niezamykająca się gęba”.
- On w sprawie pracy. – dodał jeszcze i zniknął mi z pola widzenia.
- Przykro mi, przybył pan o pół godziny za późno. To stanowisko jest już zajęte.
Dość tęgi i wytatuowany gość wzruszył beznamiętnie ramionami, po czym udał się na zaplecze, zostawiając mnie w całkowitym osłupieniu.
- No to kurwa zajebiście... Trzeba to oblać.



...



No i mamy pierwszy rozdział! Jak wam się podoba? Mam wielką nadzieję, że chociaż odrobinkę.

INFORMUJĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZEZ TWITTERA.

10 komentarzy:

  1. Podoba mi się. Na razie się dowiadujemy, że Lou jest homoseksualistą - normalne w opowiadaniach o Larrym. Jednak ty i Nialla z Zaynem uczyniłaś parą, co jest fajne. Nie stawiasz tylko na Louisa i Harry'ego, ale dodajesz wątki poboczne (może później wprowadzisz jakieś zamieszanie z Niallerem i Malikiem?, to się przewija przez moją głowę). Ogólnie czekam na następny rozdział i wkroczenie Harry'ego. :)

    /@reedcloud

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hary jest duchem. ee.. znaczy tak myśle xd

      Usuń
  2. oh i ah! kocham, kocham, kocham!
    A i zgaduje: to walenie sobie pod prysznicem, ma związek z Harrym, który w tym opowiadaniu bedzie grał rolę jakiegoś seksownego seksoholika ducha? :D
    czekam na nn! <3
    @ClaudiaPoland99

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAA...... ŚWIETNYY *___* HAHAH BOŻE TAK SIĘ ŚMIAŁAM W NIEKTÓRYCH MOMENTACH XD MASZ ŚWIETNY STYL PISANIA, CZYTA SIĘ ŁATWO I PRZYJEMNIE. UWAŻAJ NA BŁĘDY ORTOGRAFICZNE (: CZEKAM NA NEXTA @EMPIREOFTOMMO

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz ciekawy styl pisania i bardzo mi się to spodobało. No i jeszcze to, że w ogólnym rozrachunku wyszło całkiem zabawnie ;)

    Scena pod prysznicem... Mniam ;) Już się nie mogę doczekać momentu, gdy Lou się zorientuje, że ma współlokatora. Tylko tak sobie myślę, że o ile nie masz jakiegoś zaskakującego planu w głowie, to raczej nie będzie szczęśliwego zakończenia, no bo jak? Ale póki co trzymam kciuki za Louisa, bo dzięki tym fragmentom z jego życia wiem, że nie było mu lekko w rodzinnym mieście. Kibicuję mu z całego serca.

    Podoba mi się też para Zayn i Niall. I to, że przynajmniej oczami Lou, są w sobie szaleńczo zakochani. Naprawdę mam nadzieję, że tak zostanie. Wiem, że To Lou i Harry są głównymi bohaterami i pewnie na nich się skupisz, ale fajnie się czyta wstawki o miłości innej pary. Mam nadzieję, że pozostaną tą idealną parą...

    Szkoda, że Lou nie dostał pracy. w sumie gdyby się pospieszył... Ale nie zdążyłby wtedy zaliczyć "gorącego" prysznica ;)

    Pomysł na opowiadanie póki co wydaje mi się genialny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jest kilka błędów od strony technicznej, ale w sumie nie przeszkodziły mi bardzo w czytaniu. Pozdrawiam i do następnego razu

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Już wiem, że uwielbiam Twój styl pisania. <3
    Po za tym, bardzo ciekawy rozdział. Lubię w nim to, że nie jest napisany sztywno, jak to niektórzy robią.
    No i sam pomysł na opowiadanie - cudny.
    Cóż, czekam na kolejny rozdział. :) x

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie zajebiste *______*
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. omg co to było to pod prysznicem? czyżby Harry napaleniec ;d ? całkiem ciekawie, czekam na następny rozdział :) |@kate9924_

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Nominowałam twojego bloga do Liebster Award! Więcej informacji tutaj: http://the-perfect-melody.blogspot.com/2012/11/nominacja-do-liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń