The Ghost Love: Three.

Chcesz się dowiedzieć jaki udział w tej historii bierze Nick? Lub Olly? A może chcesz wiedzieć dlaczego Lou opuścił Doncaster? Może jednak jakie zamiary ma Harold? I co dalej z Zayn'em i Niall'em? Albo co planuje Eleanor? Zapraszam na Character Ask. (Pytania do postaci.)

  
                                                                                                                                                         


*Louis*

'Moja głowa.' Tylko tyle udało mi się wymamrotać przy podnoszeniu się z łóżka. W tym momencie przestało być w jakimkolwiek stopniu wygodne. Strasznie wpijało się w każdą obolałą część ciała. Zaraz, zaraz.. Usiadłem i od razu rozpoznałem ból rozrywających się pośladków. Zrezygnowany pokręciłem głową. Jak to jest możliwe? Nie pamiętam nic a nic z poprzedniej nocy. Wiem, że byłem z chłopakami w barze.. Pamiętam jak tam wchodziłem, siedziałem. Spóźniłem się. Film mi się urwał. Nosz kurwa. Jestem niemożliwy. Może po pijaku zaprosiłem kogoś na noc pełną wrażeń, o której sam nie mam zielonego pojęcia. Chociaż może pamiętałbym jakiś drobny szczegół a tu pustka. Kilka cichych sygnałów rozbrzmiało gdzieś w głębi nocnej szafki. Sięgnąłem do niej po urządzenie, odblokowując przy tym ekran i przyjrzałem się nadawcy. Zayn. Co go wzięło żeby o pisać... o 12? Myślałem, że jest później. Nieważne. Mruknąłem sam do siebie i wszedłem w wiadomości:

From: Zaynster
Żyjesz??

Szybko wystukałem odpowiedz i odrzuciłem telefon z powrotem w głąb szufladki. Robi się coraz dziwniej..


*ZAYN*

From: Boobear
Kac morderca i nie tylko...

Odczytałem wiadomość i nawet nie chciałem wnikać co takiego się wydarzyło. Wsunęłam telefon z powrotem pod poduszkę i wtuliłem się wciąż śpiącego blondynka.  Roztargane włosy wspaniale kontrastowały się z jego jasną cerą. Błyszczące niebieskie tęczówki zasłonięte powiekami. Anioł w ludzkim ciele. Naprawdę nie wyobrażam sobie siebie, w tej chwili bez niego u boku. Zrobiłem tyle złego, nie raz go skrzywdziłem lecz on nadal jest przy mnie. Fakt który niezmiernie cieszy.. ale gdyby nie ja. Westchnąłem z trudem powstrzymując łzy które coraz bardziej cisnęły się do oczu.

Gdyby nie ja... zacząłem wodzić dłonią wzdłuż jego klatki piersiowej i opuszkami palców stanąłem przy ręce chłopaka. Nadgarstek. Ująłem jego dłoń w swoją i powoli, delikatnie przyciągnąłem w swoją stronę po czym musnąłem wargami skrawek skóry pełnej blizn. Blizn które będą mi ciągle przypominać, że byłem zwykłym bezdusznym potworem. Nie mogę się tłumaczyć, że było to z miłości i przed obawą tego kim bałem się być. Popełniłem cholernie wiele błędów ale jakie ma to teraz znaczenie jeżeli cały mój świat jest ze mną? Śpi w moich ramionach. Kruche ciało. Roześmiana gaduła. Piękno które kryje w sobie jest niesamowite. Ta jego pogoda ducha i ciepło bijące na kilometr. Ponownie musnąłem nagą skórę chłopaka.

- Śpioszku. - cichy szept wydostał się spomiędzy moich ust, którymi tym razem musnąłem nagie ramie niebieskookiego. - Czas wstawać.
- Ale ja nie chcę. - ten jego zaspany głos brzmiał tak seksownie.. Zayn, powinieneś się chociaż odrobinę opanować. Odrobinę, przecież nikt nie powiedział, że mam trzymać ręce przy sobie. Mimowolnie.. nie to nie jest dobre porównanie. Wręcz specjalnie puściłem jego rękę a swoją zjechał powoli w dół. Miałem ochotę się z nim podroczyć i nacieszyć wolnym dniem. Już i tak to robię. Zahaczyłem palcami o gumkę jego bokserek. Lubię ten stan gdy śpi tylko w nich, szczególnie gdy już ich na sobie nie ma. Najwidoczniej mu się spodobało.. Nie mruczy w ten sposób bez powodu. Zawsze mu się podoba gdy to robię.

Raz po raz wsuwałem koniuszki palców do środka i wyciągałem. Niezadowolenie które ukazało się na jego twarzy było w sumie przekomiczne. A jakże stanowcze ruchy, bo sam wciągnął moją dłoń pomiędzy ciasny materiał. Czyli przekomarzań nigdy dość. Sunąłem dłonią po całej długości jego przyjaciela. Ten usatysfakcjonowany uśmieszek na jego ustach, dodał mi tyle pewności siebie, że ponowiłem swój ruch o wiele pewniej i ścisnąłem juniora. - Ugh.. - mruknął. Kolejny fakt na to iż jestem w tym wspaniały. I nie tylko w tym. Poluźniłem uścisk na juniorze i spojrzałem na zaspaną buźkę blondynka. Bez zastanowienia gwałtownie wpiłem się w jego zaróżowione wargi od razu wsuwając język pomiędzy nie. Jego nierówny oddech sprawiał, że robiło mi się gorąco, zaś materiał moich bokserek stawał się coraz ciaśniejszy. Tylko delikatnie przyśpieszony oddech a mi staje. Nieźle Horan. Nasze języki zaczęły swobodną walkę o dominację.

Nialler nie lubił dawać za wygraną, musiałem zabrać się za robienie mu dobrze. W końcu mogłem nie zaczynać jego wręcz ulubionej zabawy. Przekomarzanie się z Horanem to jak zabieranie ulubionego pluszaka małej dziewczynce. Widzisz ten szeroki uśmiech gdy ma go w ramionach a potem ta przezabawna złość z powodu zabrania jej tej przyjemności w postaci przytulania się do pluszaka.

- Zayn.
- Tak?
- Nie baw się.

Mam się nie bawić? Ale czemu? Jednym szybkim ruchem zsunąłem materiał opijający się na kroczu ukochanego po czym ten który również stał się o wiele za ciasny dla mojego przyjaciela. Zwinnie ułożyłem blondynka w swoją najwygodniejszą pozycję i sięgnąłem pod łóżko. Może nie jest to zbytnio dobra kryjówka lubrykantu ale za to zawsze wiem gdzie go mam.

- Chcesz mnie poczuć?
- Mhm. - wyjęczał i posłusznie się wypiął.
- Nie słyszałem.. - machnąłem żelem przed oczyma chłopaka i czule sunąłem koniuszkiem języka wzdłuż kręgosłupa Irlandczyka.
- TAK! Chcę byś mnie rżnął!
- Grzeczny chłopak.

Czułe pocałunki które składałem na ciele jęczącego i nieźle już napalonego Niall'a, rozluźniały go do tego stopnia, że postanowiłem otworzyć buteleczkę żelu. Nabrałem odrobinę na palca wskazującego po czym delikatnie i powoli rozprowadziłem po dziurce grzecznego a może niegrzecznego niebieskookiego? Bez ostrzeżenia i to gwałtownie wszedłem obydwoma palcami w odbyt blondyna. Zaciskające się mięśnie wokół moich palców dały mi do zrozumienia, że wciąż się spina. Chciałem mu kolejny raz wynagrodzić jego dobroduszność i miłość jaką mnie darzy tylko tym razem odrobinę brutalniej niż normalnie. Ustami przejechałem po jego ulubionym miejscu do całowania. Całuśne miejsce. Czemu je tak nazwał? Nie mam pojęcia lecz to jest tak cholernie urocze, że zacząłem czuć jak ciśnienie pomiędzy nogami rośnie. Bez większych namysłów ruszyłem palcami starając się sprawić mu jak najmniej bólu.. więcej przyjemności.

- Nie skrzywdzę Cię. Już nigdy więcej.

Pocałowałem jego całuśne miejsce i wróciłem do poruszania palcami w różne strony aż wreszcie trafiłem w jego czuły punkt. Ponowiłem ruchy. Teraz mogłem poczuć jak się rozluźnia uścisk wokół palców. Żaden z nas już nie chciał dłużej czekać na mój kolejny ruch. Podobało mi się to, że był taki uległy na mój dotyk. Kochałem to jak... uścisk się ponowił tym razem wokół mojego członka.

- Kocham Cię.




*Louis*

- To ja pójdę coś zamówić. - wstałem i przecisnąłem się przez chłopaków po czym stanąłem przy stoliku. Poczułem się jak kelner. - Chcecie coś? Piwo, drink, whiskey? - zacząłem wymieniać różne trunki. Obiecałem sobie, że dzisiaj ograniczę alkohol i dałem się wrobić w chłopca na posyłki.
- Ja piwo. - podniósł rękę Zayn i zabrał się za kończenie drinka.
- Ja cola.. - wiecznie grzeczny Payne.
- Mi też piwo. - odezwał się Nialler. Ciągle chodzi jakiś zamyślony. I te nieśmiałe, pełne pożądania spojrzenia w kierunku Mulata. Znaczą, że dzisiaj przeżyli niezłe ruchanie. Zapamiętałem zamówienia i leniwym krokiem ruszyłem do baru. Siedzieliśmy gdzieś na uboczu, by móc się w spokoju sobą nacieszyć. Nie ma to jak męskie spotkanie po pracy. Pracy której nie mam. Chyba będę zmuszony siąść z gazetą i przejrzeć oferty. Inaczej wyląduję na zbitym pysku, bo Zayn nie może mi nieustannie pomagać. Finansowo.. Prawdę mówiąc jestem beznadziejny. Jestem ciekaw, co mógłbym robić. Podszedłem do baru i całkiem znudzony usiadłem na wysokim krześle przy ladzie. Skąd nagle zebrało się mnóstwo ludzi żeby coś zamówić?

Zapach nikotyny wraz z odorem alkoholu obił się o moje nozdrza i gdzieś w tłumie ujrzałem loki... Skądś je kojarzę ale skąd? Uhm. Drobne ciało. Kobiece ciało wtuliło się w moje plecy. Tylko jedna osoba się ze mną w ten sposób wita.

- Dani! - odwróciłem się w jej stronę i z entuzjazmem przytuliłem przyjaciółkę.
- Lou. Stęskniłam się. - powiedziała na bezdechu. Była czymś całkowicie zaniepokojona. Jak ja Cię dobrze znam. Po tym jak odgarnęła wyjątkowo wyprostowane włosy, za ucho.. już wiedziałem, że czymś się zadręcza. - Dan.. Co się stało? Bez powodu byś nie przyszła na męski wieczór, do baru. - powiedziałem i podejrzliwe zmarszczyłem brwi. - Nie daję sobie rady, Boo. - nic nie przychodziło mi do głowy, przecież to zaradna dziewczyna. Zawsze z każdej sytuacji potrafiła wyjść na prostą. Tylko nie to, gdy usłyszałem to idiotyczne przezwisko, wzdrygnąłem się. - Zabiję Malika. - wymamrotałem. - Co się stało?

- El.. Eleanor jest u mnie. - bez powodu nie wyszeptałaby tego imienia.
- I? Jaki jest w tym mój interes? - teraz to naprawdę zacząłem strugać idiotę. Machnąłem dłonią i co chwilę zerkając na Danielle, zamówiłem piwa i colę. Dla siebie wziąłem lekkiego drinka. Po Eleanor mogę spodziewać się wszystkiego. - Posłuchaj.. - zaczęła. - Ona nie jest taka głupia, nie mogę jej ciągle okłamywać, że nie wiem gdzie jesteś. BO - powiedziała z przesadnym naciskiem na 'bo'. - stoję tu obok Ciebie a ona myśli, że poszłam do sklepu! Um, może się nie domyśli. - burknęła.

Przeze mnie naraża się na stratę jednej z przyjaciółek. Tą ją zdecydowanie męczy. Tylko na nią spojrzeć. Podkrążone oczy, właśnie zaczęła masować się po skroniach. Przez moją głupotę ta drobna osóbka się męczy. Za brak odwagi się obrywa, tak? No to wystarczająco się nacierpiałem. Liam mi nie wybaczy jeżeli ją to psychicznie wykończy. - Danielle, przepraszam Cię.
- Lou, przestań mnie w końcu przepraszać. Sama się na to zgodziłam. Wkręcę jej coś.. że pojechałeś do Francji bo ostatnio Liam został poinformowany ale to będzie ostatnie kłamstwo. Zrozumiano? - pogroziła mi palcem. Ciepłą milutka Peazer potrafi być równie groźna. - Dobrze, dobrze. - uniosłem ręce w geście poddania się. - Powiedz mi.. jak się ma? Co z nią? - spytałem cicho. Musiałem wydusić z siebie te słowa. Zostawiłem ją bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, jednak ona jako pierwsza dowiedziała się o moim 'gejostwie'. Odwróciłem się w stronę barmana i odebrałem zamówienia z nadzieją, że nie usłyszała. Lou, to jest Danielle ona widzi i słyszy wszystko. Nic jej nigdy nie umknie. Pogódź się z tym.

- Nie mogę Ci powiedzieć.. ale ciężko jej. Kiedyś będziesz musiał stanąć z nią twarzą w twarz i zmierzyć się ze swoim strachem przed.. kurwa. - wybełkotała gdy Liam zawiesił się na jej ramionach. Wygadana dziewczyna nigdy nie przeklina. Nie powinna. Nasz Liaś na nią działa.. chciałbym powiedzieć kojąco ale to nie jest to. Irytująco. Dobra, znów pudło. Ja tak działam. Boże! Ja irytuję ludzi! - Już myślałem, że nie doczekamy się naszych napojów! - objął ostrożnie drobną Dan w talii. - Była kolejka i musiałam porozmawiać z tym bałwanem. - machnęła ręką w moją stronę. Udajmy, że tego nie usłyszałem, że tego nie powiedziała. Mogłem się tylko modlić by się nie naburmuszyć.
- O czym takim? - zagadnął Liaś.
- Eleanor jest u nas.
- Jak to? Co? - wybałuszył oczy. Wyglądał naprawdę na zaskoczonego. El jest nieprzewidywalna. - I zostawiłaś ją samą w domu? - dodał.
- Na chwilę. - spojrzał na nią tym tęsknym i pełnym miłości wzrokiem. - Skarbie, jak wrócę to z nią porozmawiam. Nie denerwuj się, w tym stanie nie powinnaś.

...

W jakim zaś stanie? Co ma znaczyć te delikatne i tajemnicze uśmieszki? Nie jestem aż tak wielkim bałwanem żeby się nie domyślić. Już rozumiem dlaczego Liam tak bardzo o nią dba. Widok tak zakochanej pary jak oni i Zayna wraz z Niallerem sprawia, że warto żyć. Ciekawe czy mi się kiedyś ułoży w takim stopniu, że ludziom będzie to dawało szczęście i radość życia.

- Mamy piwoooooooooooooooooo.. - wykrzyczał Liam, tanecznym krokiem podchodząc do stolika. Rumieńce z policzków Niallera nadal nie zeszły, czyżby coś się wydarzyło pod naszą nieobecność? Dumny z siebie Malik złapał czule kolano kochana i do drugiej dłoni piwo upijając kilka sporych łyków.
- My z Dan będziemy wracać. Pora iść spać.. prawda? - Mulatka skinęła posłusznie głową. Patrzyła się na mnie takim strasznym wzrokiem. Ostatnio tylko wszystkim podpadam. Mógłbym wreszcie zrobić coś dla nich i podziękować za to jak mi pomagają i starają się kryć mój tyłek. Wyszeptałem nieme 'dziękuję'. Na co ponownie skinęła głową, tym razem z ciepłym uśmiechem w moim kierunku.
- To i ja będę wracał. - powiedziałem jakby sam do siebie. - Aa! Malik..
- Hm? - uniósł głowę.
- Zabiję Cię kiedyś.
- Też Cię kocham, BOO
- Dobrze wiesz za co.
- BooBoooooooBear! - jak małe dziecko. Naprawdę, zaczął skakać tyłkiem na kanapie na której akurat siedzieli. - Zostajemy, tak Zayn? - znaczące spojrzenie. Już się zmywam. Nie chcę być świadkiem jak będą sobie robić dobrze pod stolikiem. Nie raz doświadczyłem tego widoku, wyszedłbym tym razem za jakiegoś pozbawionego seksu zboczeńca.. Może nim jestem?
- Trzymajcie się. - powiedzieliśmy równo z Lanielle i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po czym każdy poszedł w swoją stronę. Pożegnałem się czułym uściskiem z Dan. Szepcząc cicho i znacząco, że wiem...

...

Kamienica jak kamienica. Stara. Zapyziała dziura. Cegła na cegle. Wszystko zbudowane czyimiś rękoma. Czy to nie dziwne, że sikając pod własnym budynkiem myślę o tym jak i kto go zbudował? Zasunąłem rozporek. Przez wypicie kilku dorodnych szklanek coli i dziwnych drinków oraz dwóch piw.. zachciało mi się sikać. Normalne. Mam słaby pęcherz a co. Poprawiłem wszystko co miałem na sobie. Rękawy podwinąłem i znalazłem wreszcie klucze od domu. Ciekawe.. jak to byli tacy zawodowcy to czemu ta ruina się wali? Przecież jest to tak na odwal poskładane, żeby menele i ćpuni mieli gdzie mieszkać? Taki margines społeczeństwa czy coś? Przejechałem dłonią po marmurowej ścianie, wchodząc po schodach na górę. To co zobaczyłem nie było.. miłym zaskoczeniem. Pod drzwiami...





HJDGSFUDSJGKIJDFHOGFIGFDSASDFGYIUO

Diall: Back in time.

Tytuł: Back in time.
Paring: Diall. ( Daria+Niall)
Stron: 6/7
Autorka: Jejciu. Napisałam to, na życzenie mojej kochanej @Darija_S, bo mnie prosiła. Wiem jak bardzo kocha Niallera, więc nie miałabym serca gdybym odmówiła! Oni by tak do siebie pasowali! Umieram... Zapraszam do czytania...... Kocham Cię Dario! <3
@mommystylinson



 Zapraszam na wspaniałą historię miłosną! Gdzie Pola i Niall tworzą idealną parę.

PRZYPOMINAM O CHARACTER ASK! 

~*~


Moje życie zawsze było idealnie poukładane. Zapięte na ostatni guzik. Zawsze wiedziałam, kiedy co zrobić i powiedzieć, żeby inni byli szczęśliwi. Ja sama też czułam tą radość i to dawało mi energii. Lecz.... nigdy nie przypuszczałam, że pokocham bandę idiotów. Mając 20 lat, szalałam za jednym zespołem. Brytyjsko-Irlandzkim. A wiecie, kto zawładnął większość mych myśli? Ten zawsze uśmiechnięty farbowany blondynek.



Beztroski 19 latek. 

Jego błyszczące niebieskie oczy.

Jak ocean.

Szeroki uśmiech.

Jakby miał w ustach banana i nie mógł go wyciągnąć. On nigdy nie rozstaje się ze swoim uśmiechem. Ile bym dała by się z nim poznać. Spotkać. Dotknąć. Mogłam tylko śnić i marzyć, o tym by go któregoś pięknego dnia CHOCIAŻ zobaczyć. Myślę, że to by mi wystarczyło. Nie wyobrażam sobie siebie, gdybym miała go przytulić ten jedyny raz i usłyszeć swoje imię z jego ust. Rozłąka byłaby tak cholernie bolesna, chociażby byłoby to jedno-jedyne spotkanie w życiu. Zapamiętałabym je do końca życia i żyła tym. Pamiętałabym nawet najdrobniejszy szczegół. Jak pachniał, jak ułożone były jego włosy. Co miał na sobie. I to jak błyszczały jego wspaniałe oczy. Wspominałabym to każdego dnia...




Ale nie muszę. Mam go przy sobie. Jest mój. Bo mogę tak mówić, prawda? Jest jedyną osobą która trzyma mnie przy życiu. Bez niego to wszystko nie miałoby sensu bytu. Jednego jestem pewna, że już tak zostanie. I, że go kocham, a on mnie. 

...


Światła były skierowane na nas. Wszyscy dookoła patrzyli  z tak wielką fascynacją, że nie potrafiłam tego pojąć. Jakieś ciche szepty i różne chichoty rozchodziły się po studiu, a ja wciąż kurczowo ściskałam dłoń blondynka z nerwów.

- Może opowiesz nam o tym co czułaś tego dnia, po przylocie do Londynu. - pierwsze pytanie, wydobywające się z ust Ellen, w mgnieniu oka odciągnęły mnie od rozmyśleń.


- Gdy po raz pierwszy go zobaczyłam? To jakby dać dziecku jego ulubioną zabawkę i patrzyć, jak błyszczą jego oczy od nadmiaru szczęścia, które nie powinno się kończyć. Sam widok rozrywał klatkę piersiową na tysiące kawałeczków. - szybko odpowiedziałam i dam sobie uciąć rękę, że oczy aż mi samej błyszczały z podekscytowania. Czułam się w tym momencie spełniona i wtedy poczułam ciepłe palce splatające się z moimi. 


- Niemożliwe! - oburzył się Niall. - Ponieważ ja się wtedy tak czułem! Wyjęłaś mi to z ust.. - wymamrotał. I ta jego złość polegała na tym iż powiedziałam, to co on sam chciałby powiedzieć? 

- Sam jesteś niemożliwy, Nialler. - ujęłam jego dłoń pewniej by przestał się obrażać, po czym gwałtownie zostałam wciągnięta wprost w jego ramiona. Nie powstrzymałam się od chichotu, na co cała widownia zareagowała grupowym "AWWWWWW." Wtuliłam się w jego tors, czując jak jego czułe usta składają ciepły pocałunek na moim czole. Tej całej sytuacji przyglądały się miliony ludzi i sama  Ellen, która cieszyła się niezmiernie naszym szczęściem.

- Jesteście tak idealną parą, ale powiedz.. Zdarzyło się wam poważnie pokłócić, co to było? I oczywiście chcę usłyszeć jak się poznaliście! Chyba wszyscy chcemy, prawda? - i po raz kolejny w całym studio rozbrzmiały się gromkie brawa. Byłam tak zdenerwowana, że obecność Horana nie mogła uspokoić moich nerwów. Przytulił mnie. A jednak pomaga..

- Był jeden moment gdy się pokłóciliśmy. Właściwie, pierw przestaliśmy się do siebie odzywać przez co później się poważnie pokłóciliśmy...


Wychodząc z samolotu poczułam jak londyński chłód omiótł moją szyję. W Polsce było naprawdę ciepło, więc nawet sweterek, który miałam na sobie był dwie godziny temu sporą przesadą. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę taśmociągu w poszukiwaniu
swojej walizki. Gdy stałam w kolejce wciąż nie mogłam przyzwyczaić swoich myśli do tego, że jestem tutaj. W Londynie. Najbardziej abstrakcyjną rzeczą z tego wszystkiego był Niall. To on mnie tutaj ściągnął (prawie siłą) i to on ma na mnie czekać w budynku z przylotami. Wiedziałam, że to było czyste szaleństwo. A ja byłam idiotką nad idiotkami. Co mnie w ogóle podkusiło, aby tu przylatywać? Wiadomo, że wszystko ciągnęło mnie do tego miejsca, ale większym pewnikiem było to, że wyjdę na kretynkę. Przecież, gdy Niall mnie zobaczy to wybuchnie mi śmiechem prosto w twarz. I wsadzi z powrotem w samolot. I odeśle. Za dodatkową opłatą. W co ja się do cholery jasnej wpakowałam? Mogłam siedzieć w domu, w Polsce a nie tułać się po Londynie, ale nie. Niall Horan z One Direction zauważył mnie w kilku milionowym fantomie na twitterze i mi odwaliło. Fakt – spełnienie marzeń każdej Directioner, ale ja chyba wciąż żyłam w ciężkim szoku. W końcu zauważyłam moją walizkę o kolorze wściekłej śliwki. Złapałam za uchwyt i ściągnęłam ją z taśmociągu. Moje ciało pokryło się gęsią skórką a serce zaczęło bić jak u jakiegoś rozwydrzonego kanarka. Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się do drzwi, nad którymi widniała tabliczka z napisem „Wyjście”. Poczułam, że robi mi się słabo jak parę metrów za drzwiami ujrzałam uśmiechniętego blondyna rozdającego autografy i robiącego sobie zdjęcia z fanami. Stanęłam obok filaru, opierając się o niego prawym bokiem. Postanowiłam na początku nie podchodzić. Narażanie się Directioners na ‘Dzień dobry’, to nie byłby dobry pomysł. Obserwowałam go z wielkim zaciekawieniem (chyba miałam nawet otwartą buzię), kiedy to blondyn podniósł na mnie swój wzrok, a potem go spuścił. Dosłownie sekundę później znowu na mnie spojrzał, ale tym razem na jego twarz pojawił się naprawdę szczery uśmiech. Odwzajemniłam gest i zaczesałam sobie kosmyk włosów za ucho. Przed oczyma wciąż miałam jego uśmiech, który właśnie chwilę temu zobaczyłam na żywo, a nie na jakiś zdjęciach czy też filmikach wrzucanych na Youtube. To chyba właśnie w jego uśmiechu się zakochałam. Platonicznie. Ale zakochałam. A no i zapomniałam dodać.. Przeraźliwie bałam się tego, iż mogę się w nim zakochać na poważnie. W minionych latach nie miałam jakoś specjalnego szczęścia w miłości, więc byłam bardzo podatna na uczucia innych osób. Niall przeprosił fanki i zaczął iść w moją stronę. Ze stresu zaczęłam oddychać coraz szybciej, a ręka, którą kurczowo trzymałam na walizce zaczęła mi się niemiłosiernie pocić.


- I pomyśleć, że wariowałam na jego punkcie wtedy i do tej pory mi nie przeszło! Gdy go widzę jak wchodzi do domu, serce staje mi w gardle, a ja po prostu cieszę się z tego co przygotował mi los. Wiem, że go kocham.




Założyłam ręce z tyłu ciała i zaczęłam błądzić wzrokiem po całym holu, aby tylko nie spotkać się ze wzrokiem chłopaka. Na miłość boską, dziewczyno ogarnij się. To tylko… zwykły chłopak. - Witam w Londynie, Panno Dario. - ukłonił się w dość śmiesznym geście, a ja odpowiedziałam mu na to uśmiechem. W gardle nagle mi zaschło, a jego głos zadziałał na mnie tak mocno, iż poczułam, że oblewam się rumieńcem. Nialler znowu jako pierwszy zareagował i przysunął mnie do siebie oplatając ramionami. I nagle przestałam się trząść ze stresu i sama go objęłam. Chłopak, z którym tak długo byłam w internetowym i telefonicznym kontakcie stał się dla mnie realny. Niall Horan z One Direction przytulał właśnie mnie. Zwykłą dziewczyną z Polski, która jeszcze w tamtym momencie nie wiedziała, że ten przyjazd zmieni całe jej życie.

- I zdecydowanie zmienił i to na lepsze.

Coś się kompletnie nie zgadzało. Okres się spóźniał. Test był pozytywny. Wszystko było dobrze i nagle? W jednym momencie całe moje życie legło w gruzach. Powoli się układało i wszystko się rozsypało. Wpadka. 
- Ja... Niall. - wydukałam poprzez spływające łzy. 
- Nie. To. Nie. Mo-żli-we! - jego ostatnie słowa zanim opuścił łazienkę zabolały bardziej, niż gdyby powiedział... gdyby w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Załamałam się.Usiadłam na toalecie i schowałam twarz w dłoniach. Czułam jak kolejna porcja łez napływa mi do oczu, a potem mimowolnie spływają po policzkach. Nie tego się spodziewałam. To nie miało być tak! Ta cała historia miała zakończyć się kompletnie inaczej. Myślałam, że Niall jest naprawdę odpowiedzialnym chłopakiem i informacja, jaką mu przekazałam wywoła, chociaż lekki uśmiech na jego twarzy. Dla mnie to wszystko też było szokiem, poważnie. Byłam pewna, że ta jedna noc z Niall’em nie pozostawi za sobą żadnych konsekwencji.. Tak bardzo się myliłam. Przetarłam oczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi toalety.
- Proszę.. – rzuciłam i odkręciłam kran. Przemyłam twarz i spojrzałam w prawy bok. Zobaczyłam w drzwiach głowę Liam’a, który po ogólnym rozpoznaniu sytuacji wsunął się do środka. Oparłam się tyłem o zlew i założyłam ręce na klatce piersiowej. 
- Wiesz może gdzie jest Niall? Mamy spotkanie w radiu i zaraz musimy wyjeżdżać, go dalej nie ma.. – powiedział i złożył usta w dzióbek.
- Wy-wybiegł.. – wydukałam dusząc w sobie łzy.
- Daria? Co się dzieję? – Liam podszedł bliżej i złapał mnie za ramiona. Przyłożyłam sobie dłonie do ust i wybuchłam histerycznym płaczem. Chłopak przytulił mnie do siebie, kiedy zaczęłam się cała trząść. Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał przed przyjazdem tutaj Chociaż w sumie tata uprzedzał, że to jest inny świat, że ludzie tacy jak ja gubią się w tej przestrzeni.. Wiedziałam, w co się pakuję, ale czemu ja do cholery jasnej tutaj przyjechałam Teraz nie byłoby tego wszystkiego, nie byłoby tego problemu, który noszę w sobie.
- Ej, spokojnie..
Odwróciłam się tyłem do Liam’a i spojrzałam w lustro. Byłam żałosna. I to była tylko i wyłącznie moja wina. Nie mam o co obwiniać Niall’a.. Był bardziej pijany, niż ja. Powinnam kontrolować sytuację.. Przecież to nie tak miało być.
- Pokłóciliście się? – zapytał i odwrócił mnie w swoją stronę.
- Można tak powiedzieć.. – odparłam. Wypuściłam powietrze i podeszłam do ściany, gdzie był zawieszony papier toaletowy. Oderwałam kilka listków i wytarłam sobie mokre od łez policzki.
- Pogodzicie się. Jestem tego pewny. Przecież Niall to nie jest konfliktowy chłopak. – Liam objął mnie ramieniem i uśmiechnął się.
- Liam nic nie będzie dobrze. Ja.. jestem w ciąży. 
Chłopak wybałuszał na mnie oczy. Położył sobie ręce na biodrach i wypuścił
powietrze. Jak widać też się tego nie spodziewał..
- Ja.. Ja nie podejrzewałem.. No ja nie wiedziałem, że wy coś.. No, że macie się ku sobie to było widać, ale no wiesz..

Usiadłam na toalecie wsłuchując się w bełkot chłopaka. Zauważyłam jak wyciąga ze swojej kieszeni telefon i wybiera jakiś numer. W jednej ręce trzymał komórkę, a drugą położył sobie na biodrze, a całość ciała oparł na umywalkę.
- Horan, cholera odbierz ten telefon. – powiedział przez zęby.
- Nie odbierze.
- A no właśnie.. Czemu on właściwie wybiegł?
- Nie chce dziecka. Nie chce mnie. Nie chce nas.
Może zabrzmiało to jakoś poetycko, ale tak było. Nialler swoim zachowaniem udowodnił mi, że nic dla niego nie znaczyłam. A tego się po nim nie spodziewałam.. Nikt się pewnie nie spodziewał. Jak to możliwe, że ten kochany, beztroski blondyn może odrzucić dziewczynę, której zrobił dziecko? Wiedziałam, że mógł spanikować, ale nie bardzo dopuszczałam do siebie tę myśl. Liam kucnął naprzeciwko mnie wciąż wlepiając we mnie swoje oczy. W jednej ręce trzymał telefon, a drugą podtrzymywał się moich kolan.
- Harry? Przyjdźcie do pokoju Darii. Mamy małą sprawę do załatwienia.
Odłożył telefon na posadzkę i dotykając moją brodę uniósł mi głowę. Kciukami otarł
łzy i posłał jeden ze swoich najpiękniejszych i najszczerszych uśmiechów.

„ Czy to już jest koniec nas?
Nie ma Ciebie już kolejny dzień.
Powiedz mi co zrobić mam, żeby chłodną noc zamienić w ciepły sen.”

Chłopcy naprawdę się starali, żeby wszystko wróciło do normy. Kompletnie nie dali sobie z tym rady. W sumie na nic wielkiego nie liczyłam, domyśliłam się, że Nialler zdążył już wyrzucić mnie ze swojego życia. Spakowałam już ostatnie dżinsy do walizki i zamknęłam jej klapę. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, w którym mieszkałam przez ostatnie trzy miesiące. Uśmiechnęłam się pod nosem i dotknęłam dłonią brzucha, gdzie bezpiecznie rósł mały Horan. Kochałam tego małego bobasa, a jeszcze się nie urodził. Życie Niall’a koncentrowało się teraz jedynie na imprezowaniu i panienkach. Nawet jego przyjaciele nie mieli na niego żadnego wpływu. Od tamtego dnia, gdy powiedziałam mu o tym, że jestem w ciąży nie rozmawiałam z nim. Nie wymieniliśmy żadnej wiadomości tekstowej, ani nic z tych rzeczy.

Widok go z tymi wszystkimi dziuniami...Bolał. Cholernie bolał. Szczególnie, że nawet kiedy go nie znałam byłam zazdrosna o każdą dziewczynę, która znalazła się u jego boku.. A teraz.. Teraz to już w ogóle szkoda gadać. Czułam się zdradzana na każdym kroku. Zdjęcia w Internecie pojawiały się jak grzyby po deszczu, a przy każdym poście pod fotografią nie mogło zabraknąć jakiejś wzmianki o mojej osobie. Oczywiście prasa nie wiedziała, że jestem w ciąży. I najlepiej, żeby tak zostało. Zdawałam sobie sprawę z tego, że prędzej czy później ktoś w Polsce mnie spotka i się pokapuje. Nie wszyscy ludzie to idioci, a szczególnie nie Directioners. One są najlepsze. Decyzja o powrocie do Polski nie podlegała żadnej dyskusji. Nie miałam czego tutaj szukać. W Londynie byłam sama, a w Polsce miałam mamę, tatę, brata. Przyjaciół i resztę rodziny. Fakt – bałam się ich reakcji no ale co miałam zrobić? Nic mnie tu już nie trzymało. Prócz serca..

- Już wtedy byłam pewna, że go kocham.. 
- I ja byłem pewny, że Was kocham.
Teraz to już nie były brawa czy ciche szepty. Teraz piski, wiwaty brawa. Wszystko co tylko się dało, obijało się o uszy. W tym momencie się wystraszyłam. Ellen ze zdziwioną miną spojrzała na naszą parę i momentalnie trwałam w jej uścisku. Niall wyglądał przekomicznie ze swoją miną. Dał Ellen do zrozumienia, że jestem jego. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam chichotać jak idiotka. - Może już wiecie czy to chłopczyk, czy dziewczynka? - zabawnie to wyglądało, jak ze zmieszanym wyrazem twarzy wróciła na swoje miejsce. 
- Będzie to chłopiec. - odezwał się dumnie przyszły ojciec i wciągnął mnie w swoje ramiona. Takie ciepło. To była miłość. Którą okazywał mi co dnia. Co rusz. Co rano. Co wieczór. 
-  A imię? Wybraliście już jakieś? - dopytywała się dalej.
- Nie.. ale myślę, że.. - szybko dłonią zakryłam mu usta zanim wypowiedział imię, które z pewnością nie zdziwiłoby nikogo. - Tommy będzie idealne. Wiem, skarbie. Wolałbyś Justin. - sala rozbrzmiała gromkim śmiech. Nialler swoją postawą pokazywał jak bardzo się oburzył moją odpowiedzią. HA! Zgadłam. Tym razem ja go wciągnęłam w swoje ramiona i schował swoją twarz w moje włosy.

To wszystko było tak bezsensu i nie wiem po co oni mnie tu ciągnęli! Nie dali mi się spakować, zrobić porządku z rzeczami i w spokoju poużalać się nad swoją egzystęcją. Dzisiaj jak i jutro, nie będę miała ochoty na żadne zabawy i rozmowy. Koniec. Skończyło się z zawsze pogodną Darią, tą co nic nigdy nie zabiło lecz wzmocniło. Tym razem było inaczej i tym razem się poddaję, chociaż obiecałam sobie, że nigdy tego nie zrobię. Złamałam swoje słowo.. a kogo to.

- Możecie mi wreszcie wytłumaczyć po co ten cały cyrk? - nerwowo zadałam pytanie, wymachując rękoma. Nie wiem ile razy mam je jeszcze powtórzyć.
- Byśmy się pogodzili.. - ten niebiański głos. Usłyszałam go. Jak grom z jasnego nieba, serce zaczęło walić jak oszalałe. Szybciej niż dnia gdy pierwszy raz się zobaczyliśmy.  - To my was zostawiamy. - Liam podszedł do mnie i wyszeptał na ucho po czym wszyscy się zebrali i wyszli. Zostawili mnie samą z... NIM. Nie było ucieczki. Musiałam stawić czoła temu, przed czym chciałam uciec. Jednak nie było mi dane się poddać. Nie dziś.
- Dlaczego dopiero teraz? - spuściłam głowę w dół, szepcząc każde słowo. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy po tym co się wydarzyło. 
- Bałem się, że to jeden głupi wielki żart i chcesz mnie wciągnąć w jakąś chorą sprawę z dzieckiem.. Bałem się, że nie podołam zadaniu. A najbardziej się bałem gdy dowiedziałem się o wyjeździe. Bałem się, że Cię stracę bo Cię kocham. Nigdzie nie pozwalam Ci wyjechać. Jeśli.. jeżeli mnie zostawisz, zrozumiem. Zachowałem się totalnie jak dziecko, niedojrzale. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to. I wiesz co? Rzuciłbym się Ci w ramiona. Jestem zakochanym idiotą. Przepraszam Cię. Daria. Wybaczysz mi? - serce mi pękło. To w jaki sposób to wymawiał sprawiało, że nie mogłam się na niego nadal gniewać. Właśnie okazał swoją dojrzałość. Dłużej nie mogłam wytrzymać. Wstałam z kanapy i podbiegłam do niego jak najszybciej mogłam, i rzuciłam się mu w ramiona. Tak bardzo tego pragnęłam i to mam. 


Mam. I to wszystko jest moje. Ten cały świat. On jest moim światem. Inne rzeczy nie mają teraz znaczenia. Bo liczy się to co jest teraz i co będzie później. Czy warto się tym zamęczać? Oczywiście, że nie. Dopóki Niall będzie przy mnie, żyć będę. Jest jak powietrze. Jak heroina. Uzależnia i trzyma przy życiu. Chcę by tak zostało.


...

Przepraszam, że wyszło jak wyszło. Czekałaś bardzo długo a ja to po prostu.. zjebałam. 
Proszę.


Następny rozdział pojawi się za jakiś czas. (:

PRZYPOMINAM O CHARACTER ASK! 

The Ghost Love: Two.



                                                                                                              
Głośna muzyka rozbrzmiewała po całym lokalu. Zagłuszała wszystko, wraz z myślami imprezujących. Palący w żyłach alkohol, rozlewający się po wnętrznościach. Odór alkoholu mieszał się wraz z zapachem nikotyny. Na początku był on mało odczuwalny lecz po piątej szklance whiskey wszystko odczuwa się ze zdwojoną siłą. Ten trunek powinien odciągać od problemów oraz rozmyśleń nad wszystkim co jest złe, a cieszyć się tym co jest dobre. Tylko, że ja Louis William Tomlinson jestem odmiennym człowiekiem i po wypiciu dołuję się jeszcze bardziej. Dodatkowo moja reputacja grzecznego geja legła w gruzach, po ostatniej akcji w łazience.

Nadal nie potrafiłem rozgryźć swojego zachowania, co mogło mnie pchnąć do takiego czynu? Sam z własnej woli zacząłem sobie walić konia? Przecież to chore. Akurat moim przypadku, nawet bardzo. Chwyciłem szklaneczkę pełną whiskey w dwa palce i zacząłem się jej przyglądać. Trzy kostki lodu, zimny trujący płyn. Wszystko tak dopasowane i w sumie po co to? Jesteś idiotą Boo, rozmyślasz o zawartości szklanego naczynia, zamiast zastanowić się nad sensem swojego dotychczasowego życia. Czy moje życie miało sens do tej pory? Czy jeszcze kiedykolwiek je znajdzie?


Szumiący natłok myśli dawał o sobie znać, imprezowiczów przybywało. Malik wciąż rządził w swoim królestwie a Nialler pozostawił mnie samego sobie. Wspaniale. Mruknąłem sam do siebie, po czym pozbierałem swój tyłek z krzesła przy barze i ruszyłem w stronę didżeja. 


- Malik, zabierz mnie do domu. - Powiedziałem stanowczo, próbując przedrzeć się przez głośną muzykę. 

- Tommo.. - poklepał mnie po obu policzkach. - nieźle się schlałeś. Czekaj tu na mnie. - Wyminął mnie i pobiegł w mniej znanym mi kierunku. Chyba poszedł po kogoś na zmianę. Wzruszyłem beznamiętnie ramionami i oparłem się o ścianę. Wszystko zaczęło wirować, a w żołądku miałem totalny bałagan. No Boo, jak mogłeś się sam do takiego stanu doprowadzić, co? Westchnąłem, robiąc kilka głębszych wdechów. Czułem jak powoli zaczynam osuwać się po zimnej ścianie. Zanim całkowicie straciłem przytomność ze światem, ujrzałem Horana przytulającego się do Zayn'a. Przeuroczy widok, po czym obydwoje podeszli do mnie i wzięli  pod ramiona. Naprawdę już nie miałem siły się ruszać. Upokarzający dzień.


- Pomóż mi go tam posadzić, sam nie dam rady! - blondynek tarmosił moim ciałem jak jakąś zabawką, niech tylko wytrzeźwieję, a naprawdę nie ręczę za siebie. Nie jestem taki ciężki, burknąłem sam do siebie pod nosem. - Niall, czemu go zostawiłeś? - wymamrotał z niezadowoleniem Mulat, wciskając moje zabite cielsko do auta. Gdy już skończył, wskoczył za kierownicę.
- Myślałem, że sobie poradzi. - spuścił głowę, w momencie gdy już zapiął mi pasy. - Przecież jest dużym chłopcem. - poczułem lekkie poklepywanie po ramieniu. Osunąłem głowę o drzwiczki auta, po tym jak blondynek je za mną zamknął. - Najwidoczniej nie na tyle dużym by mógł sam ze sobą pić. - skitował Malik, rzucając spojrzeniem w moją stronę.
- Słyszałeś Niallera, jestem dużym chłopcem. - wybełkotałem praktycznie niezrozumiale, nawet dla samego siebie. Kolejne już słowa chłopaków jakoś do mnie nie docierały, były jakby w innej części świata czy coś w ten deseń. Nie myślisz trzeźwo Tomlinson.

Przysnąłem na tylnych siedzeniach i czułem jak totalnie odpływam. Ciało które jest pełne tego trującego napoju nie jest przyjemnym doznaniem tak jak i nie manie władzy nad samym sobą. Zdecydowanie będę miał kaca.

...

Wygodne łóżko, milutkie łóżko. Moje myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół ciepłego łoża. Spanie w aucie zdecydowanie nie należy do najwygodniejszych. Przetarłem zaspane oczy, gdy auto stanęło przed moim blokiem poczułem lekkie zawroty głowy. Spojrzałem na chłopaków którzy wpatrywali się we mnie tym swoim zabójczym wzrokiem. Wiem, mój drogi Ziall'u.. przejebałem sobie. Podniosłem się z siedzenia i zacząłem prowadzić wojnę z pasem bezpieczeństwa. Szlag. Ich spojrzenia wypalały we mnie dziurę na wylot, a żaden się ani nie pofatygował by mi pomóc. Warknąłem znacząco, nadal siłując się z tym diabelskim urządzeniem. 

- Pomóżcie mi.. - zacząłem wymachiwać rękoma, by skupić ich uwagę na zabezpieczeniu.

- Louis, jesteś dużym chłopcem. Poradzisz sobie, prawda? - ta ironia w jego głosie była tak wyczuwalna, że aż paliła w uszach. Zayn szybko znalazł się w drzwiach od tylnej części auta i pomógł mi z tym cholerstwem. Pokiwałem wdzięcznie głową i wysunąłem nogę za nogą z samochodu, co było bardzo złym pomysłem, bo nadal nie miałem dość siły by iść o własnych nogach. Tym prędzej wyrżnąłem całym ciałem na chodnik. Jakieś mało znane wyzwiska na samego siebie, wylatywały z moich ust jakbym wykuł je na pamięć, co nie uszło uwadze chłopakom i już po chwili słyszałem ich śmiechy. Czuję się upokorzony, kolejny raz. Podniesienie się z betonowej posadzki było nie lada wyzwaniem lecz wielce wielkoduszny Zayn, wciąż z szerokim uśmiechem, raczył mi pomóc i wraz z blondynkiem postanowili doprowadzić mnie do domu, a tam pozostawić samego sobie. Znowu chcieli mnie zostawić. Wywaliłem wargi, a do głowy przyszedł mi zabawny pomysł i zacząłem wydawać jakieś śmieszne dźwięki. Założę się, że wyglądało to przekomicznie. 

Nim się obejrzałem, cały roześmiany leżałem już w cieplutkim łóżku. Wsunąłem pierw prawą dłoń pod poduszkę, potem lewą i nadal się śmiejąc, nogami zacząłem przekopywać kołdrę i całe swoje łóżko. Jeszcze rano było ono tak ładnie pościelone. Louis jesteś idiotą. 

...

Czułem jakby ciepłe usta muskały delikatnie każdy skrawek mej skóry. Przyjemne dreszcze rozchodzące się przez całe ciało, sprawiały iż stawałem się coraz bardziej senny. Byłem na tyle nieprzytomny, by nawet nie poczuć jak czyjeś sprawne dłonie majstrowały przy rozporku, a potem zsuwających się spodni. Tak samo jak i unoszących się rąk i zdejmującej się koszulki. Delikatny powiew przyjemnie pachnącego oddechu, który oplótł moją twarz wraz z pocałunkami. Takie czułe, delikatnie jak aksamit. Nie miałem pojęcia jak nazwać to co się właśnie działo, jakby nagle miliony motylków przeleciało przez mój brzuch. 

Chciałem się oddać przyjemności lecz nie wiedziałem jak. Przecież.. Zacząłem wymachiwać rękoma we wszystkie strony świata, chcąc odciągnąć od siebie te myśli i to uczucie... tych warg. Cmoknąłem z przekąsem ustami, oczekując jakiegokolwiek ruchu ze strony tej osoby. Te usta, tak miękkie wargi wciąż dawały o sobie znać. Doprowadzając mnie tym kompletnie do szaleństwa. To wszystko było tak silne, że nie miałem nawet szans by się sprzeciwić. Przyjemność czucia ciężar czyjegoś ciała na swoim własnym, prawie nagim.. w taki sposób, że materiał bokserek stawał się ciaśniejszy z każdym ruchem. Udało i się chociaż przez ułamek sekundy ujrzeć loki.. 


Pocałunki stawały już na tyle zachłanne i pełne podniecenia, co namiętne. Ten chłopak sprawiał, że czułem się niezaspokojony. Bo to był chłopak, tak? Silne ręce oplecione wokół mojego ciała dawały mi tą pewność, a mój przyśpieszony oddech nadal nie ustępował. Tym razem poczułem język przejeżdżający po moich lekko spierzchniętych wargach i wsunął go pomiędzy nie. Nie mogłem nie oddać tak zacnego czynu, na co mój kolega cisnął się w bokserkach z bólem. Nieznajomy chyba sobie nie zdawał sprawy, jak bardzo cierpię? Pchnąłem biodrami w górę, mocniej napierając na jego erekcję, dając mu do zrozumienia, że mało brakuje a dojdę w taki sposób. A nie o to mu chodziło, prawda? Moje dłonie same zaczęły wędrować przez klatkę piersiową w dół, zatrzymując się nie kroku. 

Ciche szepty rozległy się po ciemnym pomieszczeniu. "Śpij dobrze, skarbie."

Nic więcej się nie stało. A może całkiem straciłem przytomność? 


...

Przesz szklaną szybę przedostały się jasne promienie słoneczne. Tak bardzo irytowały a chciałem przespać ten dzień i zapomnieć o poprzednim. Tylko co działo się wczorajszego dnia? Przetarłem zmęczoną twarz, próbując sobie przypomnieć jakąkolwiek wykonaną czynność, co przychodziło mi z wielkim trudem. Mruknąłem, podciągnąłem kołdrę pod sam nos,  kładąc poduszkę na głowie. Materiał pościeli pieściła moje ciało w tak dokładny sposób, że.. Zerknąłem pod pierzynę i ujrzałem niedużej wielkości przyjaciela na wolności. Wysunąłem głowę spod poduszki i rozejrzałem się dookoła. Spałem sam, samiutki. Nie wiem jak trafiłem do domu, nie wiem jak ciuchy znalazły się na ziemi. Nie wiem jakim cudem nic sobie nie zrobiłem przez swoje wrodzone kalectwo.. Wszystko było tak dziwne, ból głowy też nie był za przyjemny. 

"Dzień dobry, ogierze." Cichy szept.

Jeszcze raz gwałtownie wysunąłem głowę spod poduszki i dla pewności rozejrzałem się po całym pokoju. Naprawdę byłem sam. Może śnie? Jak się uszczypnę pewnie nie będzie boleć.. zrobiłem to i bolało. Pisnąłem niezadowolony ze swojego czynu.. Coś jest z pewnością nie tak. 



***