Ziall Horalik: Jump and be with you.

Stoję tak tutaj i patrzę w dół. Nie wiem czy mam czym płakać, myślę, że wszystkie moje łzy się skończyły. Nie wiem czy mam czym kochać, zabrałeś wszystkie moje uczucia gdzieś ze sobą. Powinienem patrzeć w górę, ale boję się, że nasze oczy się spotkają i naprawdę skoczę. Dlatego patrzę w dół, bo czuję, że trzymasz mnie i powstrzymujesz. Nie pozwolisz mi odejść? Nawet do Ciebie? Powiedz mi dlaczego. Bylibyśmy tacy szczęśliwi razem. Dobrze o tym wiesz.

Nie mogę już znieść tej myśli, gdy budzę się i nie ma Cię obok. Nie ma Twojego ciała, które swoim ciepłem ogrzewa moje wiecznie zziębnięte ciało. Wiem, że Tobie tam w górze nie jest wcale łatwo. Kochałeś mnie, prawda? Wciąż kochasz, przyznaj się. Ja Cię kocham, jeszcze mocniej niż na początku i czuję cholerną pustkę, bo już nie widzę Twojej uśmiechniętej twarzy tuż naprzeciwko mojej. Nie gładzisz swoją dłonią mojego policzka, w ten swój sposób, przez który sam się uśmiecham i wiem, że cały dzień będę cieszył się z tego, że Cię mam. Jesteś moim słoneczkiem, świecisz tam gdzieś w górze. Ja gasnę tutaj. Przysięgam, że zaraz skoczę.
- Skoczę! 
Wykrzyczałem tyle ile sił w płucach. Czuję na sobie zimny wiatr. Cholera, jak wieje. Trzymasz mnie, prawda? Dlaczego mnie nie puścisz? Wiesz ile bym dał byś był tutaj obok mnie? Dlaczego musiałeś odejść. Czuję jak łzy spływają po moich policzkach. A czy Ty czujesz jak Twoje serce rozrywa się każdego dnia na miliardy kawałeczków? Gadam do siebie, czy to dziwne? Czuję się jakbym rozmawiał z Tobą, nie wiem czy słyszysz co myślę, może mam krzyczeć? Puść mnie! Chcę skoczyć, musisz mnie trzymać? Dlaczego to robisz? Chcę być przy Tobie, daj mi wreszcie do Ciebie dołączyć.

Załkałem. Zacząłem wycierać mokre policzki, ale łzy wciąż po nich spływają. Nie potrafię tego zatrzymać, tak samo jak nie potrafię przestać Cię kochać. Zdajesz sobie sprawę jak bardzo Cię kocham? Jak bardzo moje serce lgnie do Ciebie? I jak tęskni? Budzę się z płaczem. Wiesz, ciągle płaczę. Nie ma dnia, w którym bym nie płakał odkąd odszedłeś. To ja powinienem wtedy odejść. Jestem tak słaby bez Ciebie. Dawałeś mi siłę, a teraz co? Stoję tutaj i wciąż patrzę w dół. Nie chcę spojrzeć Ci w oczy. A może boję się skoczyć? Co powiesz na to bym wreszcie skoczył? Co? Nie, puść mnie. Proszę Cię, daj mi wreszcie Cię kochać! Daj mi wreszcie do siebie dotrzeć!

Czemu Ty mogłeś się zabić, a ja nie mogę? Powiedz mi do kurwy nędzy! Niall! Odszedłeś, zostawiłeś mnie! A ja chcę mimo wszystko być przy Tobie, Ty perfidny dupku. Puść mnie, no puść! Zacząłem się szarpać, nie wiem czy to ma mi pomóc. Przecież tak naprawdę mnie nie trzymasz, no nie? Uroiłem to sobie. Przecież jak mógłbyś mnie właśnie trzymać i szeptać mi coś do ucha. Nie.. nie, to tylko moja wyobraźnia. Tak naprawdę to tutaj nie stoję? - Nia-aall! 

Krzyczę i płaczę głośniej niż kiedykolwiek, ale Ty mnie nie słuchasz. Nie pozwalasz mi odejść, a chcę skoczyć. Trzymasz mnie. A skok to najlepsze rozwiązanie. Dasz mi odejść? Tak naprawdę to lubisz mnie gnębić, no nie? Czemu znów nie możesz się uśmiechać. Zimny wiatr podrażnił moją zapłakaną twarz, a może to Twoje dłonie? Chcę je czuć.. Tak bardzo chcę. Wystawiłem nogę, stoję na krawędzi. Jak skoczę to mnie nie będzie. Będę obok Ciebie. Pragniesz mnie? Kochasz mnie? Więc czekaj chwilę. Zaraz będę. Pomachałem nogą w powietrzu, zamknąłem oczy i nabrałem sporej ilości powietrza do przepalonych papierosami, płuc. Zacisnąłem powieki. Rozłożyłem ręce i chyba lecę..

- Chcę się roztrzaskać tak samo jak moje serce. Słyszysz?

Spadam.
Lecę.
Jestem coraz bliżej Ciebie.
Zaraz spadnę.
Się rozlecę.
Nie powstrzymasz mnie.
Bo kocham Cię.

Nie poczułem nic. Jedynie wiatr, który raz po raz rozrywał moje ciało i duszę. Chyba się roztrzaskam, bo widzę grunt pod sobą. Już moment, chwila. 
Jestem z Tobą.